Ogrody Kartause Ittingen, czyli o tym jak cudze chwalimy, "swego" nie znając


Szwajcaria to niewątpliwie przepiękny, bogaty w malownicze krajobrazy kraj, gdzie niemal na każdym kroku czeka na nas jakiś zapierający dech w piersiach widok. Góry, przełęcze, jeziora, wodospady i całe mnóstwo zieleni, tworzą perfekcyjny wręcz obrazek. Raj na ziemi, można by rzec. Z małym tylko wyjątkiem... wyjątkowo nijakim kantonem Thurgau (pl. Turgowia), który my właśnie zamieszkujemy ;) W takim przekonaniu żyliśmy do niedawna, pocieszając się, że co prawda nie mamy malowniczego widoku z okna, a nasz kanton jest prawdopodobnie najmniej atrakcyjną częścią Szwajcarii, ale z wielu względów to właśnie tu dobrze nam się żyje. Wybierając destynację na kolejny weekendowy wypad, zawsze, ale to zawsze szukaliśmy czegoś z dala od miejsca zamieszkania. Byliśmy przekonani, że w naszej okolicy po prostu nie można znaleźć nic ładniejszego od pasących się na trawce owieczek (które poza wszystkim uwielbiam i za każdym razem, gdy je widzę, nie mogę oprzeć się pokusie zrobienia im kolejnego zdjęcia! Taki już ze mnie mieszczuch... :D).


Pewnie nic by się nie zmieniło, gdyby nie to, iż pewnego niedzielnego wieczoru, naszła nas olbrzymia ochota, żeby porobić zdjęcia przy zachodzie słońca. Pora była już dość późna, czasu do "golden hour" niewiele, a chęć zrobienia kilku fotek naprawdę olbrzymia! Nie zastanawialiśmy się zbyt długo, ale nie robiliśmy sobie też zbyt dużych nadziei. Zabraliśmy aparat, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na pierwsze lepsze wzniesienie w okolicy, z którego była szansa na uchwycenie fajnego, wieczornego światła. Zupełnie przypadkiem, skręcając kilka razy trochę "na ślepo" dotarliśmy właśnie do Kartause Ittingen, czyli oddalonego o niespełna 4 km (!) od naszego domu, położonego malowniczo na wzgórzach winnicy, byłego klasztoru, otoczonego bajkowym wręcz ogrodem. Na terenie niegdyś zamieszkiwanym przez mnichów, dzisiaj znajduje się m.in. centrum seminaryjne, muzeum, niewielki hotel i restauracja. Całość jest ogólnie dostępna dla zwiedzających, ale nawet przez chwilę nie poczuliśmy się jak w turystycznym miejscu. Zarówno sceneria, jak i panująca tam atmosfera były wprost magiczne, a my oprócz kolejnych zdjęć do kolekcji, zyskaliśmy nowe miejsce w okolicy, idealne na długie wieczorne spacery. Zobaczcie sami :)





Mieliśmy szczęście, że po raz pierwszy odwiedziliśmy to miejsce wczesnym latem, kiedy roślinność była jeszcze tak bujna.




Nie mogło oczywiście zabraknąć zdjęć owieczek 💗 czyż one nie są cudowne?


Trafiła nam się wdzięczna modelka 😉


Spacerując alejkami tego magicznego ogrodu, chciałoby się sfotografować dosłownie każdy krzaczek 😊


Przeglądając te zdjęcia ciągle przychodzą mi na myśl skojarzenia z Tajemniczym Ogrodem 😉


Wspaniale zachowana architektura dodaje ogrodom niesamowitego uroku i sprawia, że możemy jeszcze lepiej poczuć panującą tu, niezwykłą atmosferę.




Mamy nadzieję, że udało nam się choć trochę oddać klimat tego cudownego miejsca. Na nas zrobiło niesamowite wrażenie i robi je za każdym razem, gdy je ponownie odwiedzamy :) Dajcie znać czy Wam też się spodobało. Do następnego razu. Pa! 👋

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznicowy wypad do St. Anton

Lugano - słoneczna strona Szwajcarii

Góry, góry ach to Wy! 💗